Dziś napływają ciekawe informacje z kierunku zaporoskiego.
Ukraińska operacja oczyszczająca niemal zakończyła się katastrofą, gdy rosyjscy spadochroniarze po raz kolejny popełnili zbrodnię wojenną. W następstwie tego wydarzenia rozegrała się dramatyczna i śmiała akcja ratunkowa, która ukazała koordynację i odporność ukraińskich sił specjalnych.

Operacja rozpoczęła się jako standardowy rajd prewencyjno-dywersyjny, mający na celu uprzedzenie rosyjskich prób zakładania wysuniętych pozycji i prowadzenia bliskiego rozpoznania ukraińskich linii. Takie misje, często prowadzone przez elitarne jednostki jak Artan z Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy (HUR), opierają się na ścisłej współpracy operatorów dronów z zespołami lądowymi. Ich celem nie jest jedynie eliminacja zagrożeń, ale również schwytanie rosyjskich żołnierzy dla celów wywiadowczych.


Misja skupiła się na podejrzanym rosyjskim punkcie obserwacyjnym w pobliżu wsi Stepowe, gdzie ukraińskie drony wykryły ruchy przeciwnika. Operatorzy zidentyfikowali trzech rosyjskich spadochroniarzy z 247. Pułku Desantowo-Szturmowego, ukrywających się w ruinach starej budowli. Początkowe uderzenia dronów zmusiły Rosjan do zmiany pozycji, wywołując chaos i zadając straty.

Gdy przeciwnik próbował się przegrupować, trzej operatorzy jednostki specjalnej Artan – o pseudonimach Ketsa, Anubis i Klyuchyk – ruszyli, by dokończyć zadanie i schwytać jeńców.

Jednak sytuacja niespodziewanie się odwróciła. Podczas walki wręcz rosyjscy żołnierze użyli nieznanego środka chemicznego, który unieszkodliwił trzech Ukraińców, a następnie wzięli ich do niewoli. Użycie takiej substancji stanowi jawne naruszenie konwencji międzynarodowych i przekształciło operację w kryzysową akcję ratunkową.

Podczas gdy Ukraińcy walczyli z objawami zatrucia, Rosjanie rozpoczęli odwrót przez otwarty teren, ciągnąc jeńców w stronę kontrolowanego przez siebie osiedla.
Na szczęście operatorzy dronów wciąż śledzili sytuację. Otwarty teren dawał im pełną widoczność, a trasa odwrotu stała się strefą śmierci. Gdy rosyjska grupa dotarła do pierwszego punktu osłony, ukraińskie drony FPV precyzyjnie uderzyły – jeden rosyjski żołnierz zginął natychmiast.

W zamieszaniu żołnierz Ketsa zdołał się oswobodzić i doczołgać do zniszczonego budynku, gdzie się ukrył, mimo że cierpiał na oparzenia chemiczne. Później wspominał, że czuł palenie w klatce piersiowej od rosyjskiego gazu, ale jednocześnie ogromną ulgę, gdy zobaczył atakujące drony FPV – znak, że nie został porzucony.

Operatorzy dronów kontynuowali ostrzał – drugi Rosjanin został wyeliminowany chwilę później. Trzeci próbował schronić się pod porzuconą ciężarówką, ale i on został zlikwidowany precyzyjnym uderzeniem.


Z chwilowo zabezpieczonym terenem, ukraiński dron zwiadowczy podleciał do dwóch pozostałych rannych żołnierzy – Anubisa i Klyuchyka – przekazując im instrukcje od dowódcy jednostki. Pod kierunkiem zespołu dronowego, żołnierze zdołali wrócić przez wrogie terytorium, unikając wykrycia. Ketsa, który ukrywał się sam, ruszył w drogę powrotną dopiero po zapadnięciu zmroku i dotarł do ukraińskich linii kilka godzin później. Wracający żołnierze nie przyszli z pustymi rękami – oprócz zdobytej broni wroga przynieśli również cenne informacje wywiadowcze zdobyte w trakcie misji.


Wszyscy trzej obecnie przechodzą leczenie z powodu oparzeń chemicznych, lecz ich stan jest stabilny. Dowódca jednostki podkreślił znaczenie tej akcji dla morale swojej grupy i pochwalił żołnierzy za ich odwagę.

To wydarzenie stanowi żywy przykład tego, jak dynamiczne i nieprzewidywalne są operacje na linii frontu. Nawet starannie zaplanowany rajd może w jednej chwili zmienić się w sytuację kryzysową – zwłaszcza gdy wróg sięga po zakazane metody, takie jak broń chemiczna. A jednak, dzięki zdolnościom adaptacyjnym, sprawnej koordynacji i zdecydowaniu, Ukraińcy zapobiegli katastrofie. Zamiast tragicznej porażki, operacja przerodziła się w pokaz profesjonalizmu – udaną akcję ratunkową przeprowadzoną w czasie rzeczywistym, pod ostrzałem, z precyzją i determinacją.

Komentarze