NAPIĘCIE SIĘGA ZENITU! Rosjanie Wzywają Do DENAZYFIKACJI KRAJÓW BAŁTYCKICH.

Jun 1, 2025
Share
24 Komentarze

Dziś omówimy nasilenie rosyjskich prowokacji oraz wezwania do denazyfikacji krajów bałtyckich. Nie chcąc zostać zaskoczone i traktując te groźby poważnie, państwa te już podejmują działania mające na celu poprawę swojego bezpieczeństwa.

Niedawno Siergiej Naryszkin, szef rosyjskiego Zarządu Wywiadu Zagranicznego, ostrzegł, że Polska i kraje bałtyckie będą pierwszymi ofiarami w ewentualnym konflikcie między NATO a Rosją. Oskarżył te państwa o wysoką agresywność i twierdził, że nie doceniają one niszczycielskich konsekwencji prowokowania Moskwy. To oświadczenie powtórzyło falę podobnie wrogiej retoryki ze strony rosyjskich urzędników państwowych i mediów na przestrzeni ostatnich dwóch lat.

Rosyjscy oficjele, w tym były prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji, wielokrotnie kwestionowali suwerenność krajów bałtyckich. Miedwiediew deklarował, że państwa bałtyckie należą do Rosji i oskarżał NATO o posiadanie antyrosyjskich intencji.

Prezenter państwowej telewizji, Władimir Sołowjow, posunął się jeszcze dalej, twierdząc, że te kraje nie potrzebują niepodległości, a ich suwerenność to żart. Takie wypowiedzi nie są odosobnione; odzwierciedlają skoordynowaną kampanię mającą na celu przedstawienie krajów bałtyckich jako nielegitymnych państw, a wschodniego skrzydła NATO jako pola walki gotowego na denazyfikację — przerażające powtórzenie rosyjskiej argumentacji uzasadniającej wojnę na Ukrainie.

Termin „denazyfikacja” jest szczególnie niepokojący, ponieważ historycznie był wykorzystywany przez Rosję jako pretekst do agresji. Przed inwazją na Ukrainę w 2022 roku Moskwa formułowała swoje cele wojenne w identycznych kategoriach, twierdząc, że Kijów musi zostać oczyszczony z nazistów, mimo że Ukraina jest funkcjonującą demokracją z żydowskim prezydentem. Teraz, gdy podobny język używany jest wobec Estonii, Łotwy i Litwy, obawy rosną, że te wypowiedzi to nie tylko propaganda, ale wczesne oznaki bardziej rozległej regionalnej strategii.

Z wojskowego punktu widzenia państwa bałtyckie stanowią poważną słabość Rosji, co czyni je kuszącym celem. Obwód kaliningradzki, rosyjski eksklaw nad Morzem Bałtyckim, jest całkowicie odizolowany i otoczony terytorium NATO, dlatego czołowi rosyjscy politycy i media nieustannie domagają się ustanowienia bezpośredniego połączenia lądowego do Kaliningradu. Najważniejszym punktem jest wąski przesmyk suwalski między Polską a Litwą, ponieważ kontrola nad nim oznaczałaby albo odcięcie, albo przywrócenie rosyjskiego dostępu lądowego do Kaliningradu, w zależności od tego, kto nad nim sprawuje kontrolę.

Jednocześnie, odkąd Finlandia i Szwecja dołączyły do NATO, Morze Bałtyckie jest niemal całkowicie otoczone państwami NATO, co poważnie ogranicza rosyjskie możliwości manewru morskiego. Bałtycka Flota Rosji, już niewielka i starzejąca się, nie ma szans przeciwko połączonym siłom morskich państw NATO w tym regionie. Na lądzie kraje bałtyckie goszczą przednie grupy bojowe NATO i regularnie prowadzą ćwiczenia wojskowe, przygotowując się do szybkiej mobilizacji. Czynniki te sprawiają, że szybkie zajęcie terytorium przez Rosję — taktyka wykorzystana na Krymie i we wschodniej Ukrainie — jest tutaj znacznie mniej prawdopodobne. To tylko zdaje się dodatkowo irytować rosyjski rząd i napędzać jego wrogą kampanię.

Rosyjskie taktyki zastraszania wykraczają poza same groźby. Kreml aktywnie odwołuje się do obecności rosyjskojęzycznych społeczności w krajach bałtyckich, stanowiących około 24% ludności w Estonii i na Łotwie, jako uzasadnienia dla interwencji, podobnie jak miało to miejsce na Ukrainie. Te demografie są spuścizną transferów ludności z czasów radzieckich i pozostają drażliwym tematem. Państwowe media rosyjskie regularnie przedstawiają tych etnicznych Rosjan jako prześladowanych i potrzebujących ochrony, tworząc w ten sposób narrację przygotowującą grunt pod potencjalne przyszłe działania wojskowe.

Kraje bałtyckie nie ignorują tych sygnałów. Były świadkami, jak Rosja użyła podobnej retoryki, by usprawiedliwić inwazję na Ukrainę. To, co kiedyś uważano za puste słowa, stało się zapowiedzią prawdziwej wojny. Dlatego Estonia, Łotwa i Litwa wzmacniają swoje obrony, zacieśniają więzi z NATO i przygotowują się na możliwość walki. Granica między wojną informacyjną a uzasadnieniem pełnoskalowej wojny staje się coraz cieńsza, a z każdą nową groźbą ze strony Rosji rośnie poczucie pilności.

Ogólnie rzecz biorąc, wielokrotne rosyjskie wezwania do denazyfikacji krajów bałtyckich oraz groźby bezpośredniej reakcji są przez ich rządy traktowane z najwyższą powagą. Podobieństwa do sytuacji sprzed wojny na Ukrainie są uderzające, a po serii prowokacji w ostatnich miesiącach stawka jest wyższa niż kiedykolwiek.

Dla Estonii, Łotwy i Litwy przygotowania na najgorsze to nie paranoja, lecz konieczność, i aktywnie pracują one nad poprawą swojego bezpieczeństwa.

Komentarze

0
Aktywny: 0
Loader
Zostaw komentarz jako pierwszy.
Ktoś pisze...
No Name
Set
4 lata temu
Moderator
This is the actual comment. It's can be long or short. And must contain only text information.
(Edytowane)
Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu przez moderatora.
No Name
Set
2 lata temu
Moderator
This is the actual comment. It's can be long or short. And must contain only text information.
(Edytowane)
Załaduj więcej odpowiedzi
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
Załaduj więcej komentarzy
Loader
Loading

George Stephanopoulos throws a fit after Trump, son blame democrats for assassination attempts

Przez
Ariela Tomson

George Stephanopoulos throws a fit after Trump, son blame democrats for assassination attempts

By
Ariela Tomson
No items found.