Dziś najważniejsze informacje napływają z Kaukazu Południowego.
Po latach impasu Turcji udało się uruchomić szlak omijający zarówno Rosję, jak i Iran, co przełamuje moskiewski monopol nad Kaukazem Południowym. Przedstawiany przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana jako geostrategiczna rewolucja, projekt ten zadaje bezpośredni cios wieloletniej dominacji Rosji w regionie i stanowi dla Moskwy wyraźną porażkę strategiczną.

Turcja uruchomiła swój najbardziej ambitny projekt infrastrukturalny od czasu upadku Związku Radzieckiego — lądowy korytarz omijający zarówno terytorium Rosji, jak i Iranu, przebiegający przez armeński region Sjunik. Znany jako Korytarz Zangezurski projekt ten połączy Turcję z Azerbejdżanem, Morzem Kaspijskim i Azją Środkową, tworząc lądowe połączenie między Eurazją a Europą pod kontrolą Turcji. Korytarz ten jest również kompatybilny z trasą Traceca prowadzącą przez Gruzję, co jeszcze bardziej osłabia rosyjskie połączenia handlowe.

Przez dekady Rosja utrzymywała de facto monopol na handel wschód-zachód przez Kaukaz Południowy, ale ten monopol właśnie się rozpada. Korytarz de facto eliminuje rolę Moskwy jako strażnika przejścia między Azją a Europą. Erdogan uczynił go kluczowym elementem Środkowego Korytarza — tureckiej alternatywy dla rosyjskiego Korytarza Północ-Południe.

To także symboliczny koniec rosyjskiej dominacji postsowieckiej w regionie, gdzie niegdyś Moskwa była głównym rozjemcą konfliktów, kontrolerem szlaków handlowych i strażnikiem regionalnych zasad. Rosja nie sprawuje już kontroli nad tranzytem ani dyplomacją na Kaukazie Południowym, a jej tradycyjne strefy wpływów zostały zepchnięte na margines. Armenia, Azerbejdżan i Turcja realizują wspólne inicjatywy całkowicie poza orbitą Rosji. Po raz pierwszy od czasu upadku ZSRR Rosja została wyłączona z regionalnej architektury strategicznej.

Zmiana ta jest tym bardziej spektakularna, gdy weźmie się pod uwagę zaangażowane strony, ponieważ Armenia i Azerbejdżan jeszcze kilka lat temu prowadziły ze sobą wojnę, a teraz wolą budować pokój między sobą, zamiast polegać na Rosji. Ostatnie spotkanie, podczas którego uzgodniono korytarz i podpisano porozumienie pokojowe, odbyło się w Abu Zabi, a nie w Moskwie — sam ten wybór pokazuje, jak bardzo osłabła rosyjska pozycja.


Armenia, niegdyś lojalny sojusznik Rosji, nie widzi już korzyści we współpracy z patronem, który pozwolił Azerbejdżanowi odzyskać sporne terytoria bez jakiejkolwiek ingerencji. Rosyjskie próby budowy alternatywy w postaci Korytarza Północ-Południe, we współpracy z Iranem i Indiami, nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.


Ten szlak jest wolniejszy, bardziej ryzykowny i słabiej powiązany z globalnymi sieciami handlowymi. Tymczasem Korytarz Zangezurski idealnie wpisuje się w infrastrukturę powiązaną z NATO i europejskimi rynkami. Świat, który miał być wielobiegunowy z Moskwą jako jednym z centrów, przesuwa się w stronę osi Turcja-Azerbejdżan-Azja Środkowa, która nie tylko marginalizuje Rosję, ale także zdecydowanie orientuje się na NATO, UE i globalne rynki.


Co istotne, Moskwa nie odegrała żadnej roli w umożliwieniu budowy korytarza. Nie pośredniczyła w zawarciu pokoju, jej obecność militarna w Armenii ma coraz bardziej symboliczny charakter, a brak środków finansowych uniemożliwia jej blokowanie projektu. Iran również został całkowicie wyłączony z tego procesu, mimo prób kreowania się na regionalne centrum tranzytowe. Dla Rosji to nie tylko utrata kontroli nad szlakami handlowymi — to szerszy upadek znaczenia strategicznego w regionie, który niegdyś dominowała.

Choć krytycy podnoszą uzasadnione wątpliwości co do wykonalności projektu, wskazując na górzysty teren Sjuniku, częste trzęsienia ziemi i brak kluczowej infrastruktury, te przeszkody nie spowolniły tempa prac.

Budowa zelektryfikowanych linii kolejowych i autostrad będzie wymagać tuneli, mostów i systemów zabezpieczających przed osuwiskami, a koszt szacowany jest na ponad 2 miliardy dolarów.

Początkowe przepływy towarowe mogą nie uzasadniać takich inwestycji. Jednak Turcja i Azerbejdżan realizują ten projekt z myślą o jego długoterminowej wartości strategicznej, a nie o krótkoterminowych zyskach z handlu. Nawet jeśli na początku szlak będzie słabo wykorzystywany, jego symboliczne znaczenie jest natychmiastowe — przełamuje wieloletni rosyjski monopol logistyczny na tranzyt wschód-zachód w regionie. Tworzy się nowy blok — Armenia, Azerbejdżan, Turcja i republiki Azji Środkowej — działający poza kontrolą Moskwy. Kaukaz Południowy przestał być rosyjską strefą wpływów. Region ten realnie przestawia się gospodarczo i dyplomatycznie na Zachód.

Podsumowując, Korytarz Zangezurski to coś więcej niż projekt infrastrukturalny — to strategiczna porażka Rosji. Odsłania on granice rosyjskiej potęgi, ujawnia kruchość sojuszy i oznacza koniec jej dominacji w regionie, który uważała za nietykalny. Dla Moskwy to nie tylko kwestia nowej linii kolejowej — to utrata ostatnich resztek postsowieckiej kontroli nad Kaukazem Południowym.

Komentarze