Dziś najważniejsze wiadomości pochodzą z Ukrainy.
Na polach bitew pojawiają się dziwne, nowe sylwetki opancerzonych pojazdów, pokryte splątanymi ramami z prętów i stali zbrojeniowej, nadającymi im wyraźnie kolczasty wygląd. Tak zwane czołgi „jeżowe” są najnowszą adaptacją w trwającej walce o przetrwanie w dobie wojny dronowej, ewoluując z wcześniejszych „żółwiowych” czołgów, które niegdyś symbolizowały improwizację na froncie, a teraz zapowiadają kolejny etap ulepszania pancerza.

Powstanie czołgów jeżowych i pojazdów opancerzonych było naturalną ewolucją wcześniejszych konstrukcji przeciwdronowych. „Żółwiowe” czołgi zapewniały silną ochronę, ale były ciężkie, wolne i trudne w manewrowaniu, a ich zamknięte kadłuby uniemożliwiały piechocie ostrzeliwanie nadlatujących dronów. Dawało to operatorom dronów więcej czasu na celowanie w słabe punkty, takie jak pokrywa silnika czy włazy.

Aby temu przeciwdziałać, inżynierowie dodali kolce, które trzymały drony na dystans i zakłócały precyzyjne ataki, tworząc kolejny etap przystosowywania pojazdów opancerzonych do współczesnej wojny dronowej. Powstanie czołgów jeżowych było bezpośrednią ewolucją wcześniejszych projektów przeciwdronowych.


Gdy płaskie kadłuby i struktury kratowe w czołgach żółwiowych okazały się niewystarczające wobec wykwalifikowanych operatorów dronów, którzy potrafili manewrować między szczelinami, inżynierowie poszukiwali nowego rozwiązania. Dodanie kolców wokół pojazdu stworzyło kolejną warstwę obrony, która zakłócała podejście drona, oznaczając kolejny krok w ciągłym wysiłku przystosowania pojazdów opancerzonych do współczesnej wojny dronowej.


Te modyfikacje są zazwyczaj produkowane bezpośrednio na froncie, a nie w fabrykach — jednostki spawają pręty stalowe i zbrojenie na istniejące kadłuby, regulując długość i kąty poprzez szybkie próby polowe. Załogi testują te rozwiązania wprost w walce, obserwują, jak konstrukcje sprawdzają się pod atakiem dronów, i szybko udoskonalają konfigurację.


Dla żołnierzy polegających na tych pojazdach korzyści praktyczne są oczywiste — kolce często powodują utratę kontroli przez atakującego drona, zanim dotrze on do głównego pancerza, zmniejszając tym samym obrażenia pojazdu i poprawiając jego przeżywalność. Sieć prętów zakłóca także trajektorie lotu, co utrudnia dokładne trafienie w słabe punkty.

W przeciwieństwie do ciężkich żółwiowych kadłubów, na których zazwyczaj są montowane, kolce dodają tylko niewielką masę, co oznacza, że nie ograniczają znacząco mobilności czołgu, a jednocześnie zapewniają zauważalny wzrost ochrony i przeżywalności. Raporty z frontu wskazują, że takie „jeże” przetrwały zaskakująco wiele ataków dronów, zanim zostały utracone lub zmuszone do odwrotu. Choć nie czyni ich to niezniszczalnymi, pokazuje, że prosta improwizacja może wydłużyć żywotność pojazdów opancerzonych w najbardziej nasyconych dronami strefach współczesnej wojny.

Pomimo przydatności, konstrukcja jeżowa ma poważne wady, z których wiele jest podobnych lub nawet gorszych niż w przypadku czołgów żółwiowych. Najbardziej oczywistym problemem jest mobilność, ponieważ kolce mogą zahaczać o drzewa, przewody, gruz, a nawet sojuszniczy personel, utrudniając lub uniemożliwiając poruszanie się po lasach czy terenach miejskich. Ograniczają dostęp do mostów i tuneli oraz komplikują holowanie lub naprawy polowe, wymagając manewrowania wokół kolczastych elementów. Konserwacja i ewakuacja stają się znacznie trudniejsze, ponieważ pręty blokują włazy i panele dostępowe, a labirynt stali wokół czołgu może łatwo uwięzić załogę w środku. Profil z kolcami zwiększa również widoczność, czyniąc te pojazdy wyraźnymi celami dla dronów rozpoznawczych i artylerii.


Niektórzy analitycy sugerowali nawet, że gęste pręty mogą zakłócać systemy komunikacji lub zagłuszania elektronicznego na pokładzie, osłabiając jedną warstwę obrony przy wzmacnianiu innej. Choć kolce mogą odbijać lub zakłócać mniejsze drony FPV, nie chronią przed wszystkimi typami ataku. Wykwalifikowani operatorzy nadal mogą znaleźć słabe kąty lub użyć cięższej eksplozji, aby pokonać „jeża”, a załogi dronów często celują w gąsienice, ponieważ unieruchomienie pojazdu pozostawia go narażonego na ogień artyleryjski.

Ogólnie rzecz biorąc, pojawienie się czołgów jeżowych podkreśla ciągły wyścig między rosnącym zagrożeniem dronów a wysiłkami zachowania przeżywalności opancerzenia na polu bitwy. Te kolczaste pojazdy stanowią praktyczny krok naprzód w ewolucji pancerza, rozszerzając ochronę na zewnątrz, zakłócając trajektorie dronów i zwiększając przeżywalność w połączeniu z kadłubami żółwiowymi i systemami elektronicznymi. Jednak ich ciężka konstrukcja, ograniczona widoczność i słaba mobilność wciąż ograniczają ich szerszą skuteczność, a nowe taktyki dronów już pojawiają się, aby obejść te zabezpieczenia. W efekcie czołgi jeżowe pozostają pomysłowym, lecz tymczasowym rozwiązaniem, którego znaczenie będzie zależało od tego, czy rzeczywiście uratują więcej załóg, czy znikną w historii jako kolejny improwizowany eksperyment w wyniszczającej wojnie.

Komentarze